Gnocchi alla romana


Gnocchi alla romana na tym zdjęciu nie wyglądają wzorcowo. Trochę im się rozpadło i straciło na stylu. A wszystko dlatego, że próbowałam prześcignąć czas i nie dałam im dość czasu, by doszły do siebie, nim trafią do pieca. Z ręką na sercu przyznaję jednak, że bez względu na nieoczywistą urodę tego wykonania smak był przedni. Wart powtórzenia.


Ale po kolei. Najpierw składniki:
200 g semoliny
1 litr mleka
2 żółtka
120 g tartego parmezanu
100 g masła
sól, gałka muszkatołowa

Przygotowanie jest proste, ale wymaga trochę czasu, cierpliwości i uważności. 


Mieszamy w miseczce większą część roztopionego masło, dwa żółtka i dwie łyżki parmezanu. Odstawiamy.

Następnie gotujemy mleko z odrobiną gałki muszkatołowej. Kiedy mleko zagotuje się, cieniutką strużką dosypujemy semolinę, cały czas mieszając. Zmniejszamy ogień i wciąż mieszając, gotujemy przez około 10 minut, aż masa stanie się gęsta i będzie odchodzić od ścianek. Nie wolno przerwać mieszania.  

Zdejmujemy garnek z ognia i wlewamy mieszankę masła, żółtek i sera. Dokładnie mieszamy. 

Masę wylewamy do płaskiego dużego naczynia, formy do pieczenia lub czegokolwiek, w czym uda nam się porządnie schłodzić całość. Kiedy przestanie być gorąca, można ją wstawić na dwie-trzy godziny do lodówki. Porządnie schłodzona masa stwardnieje i będzie można ją pokroić na ładne kwadraty, romby lub kółka, które przetrwają w dobrej formie pieczenie.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury ok. 200 stopni. Wycięte gnocchi układamy na blasze tak, aby na siebie zachodziły jak dachówki. Polewamy resztą masła i posypujemy tartym parmezanem. Pieczemy tak długo, aż warstwa górna zezłoci się apetycznie.

W mojej niestandardowej wersji masa nie leżakowała wystarczająco długo w lodówce, więc nie stwardniała. Poza tym przez roztargnienie nastawiłam za niską temperaturę w piekarniku, przez co masa nie przypiekła się na złociście. Zaszkodziło to urodzie potrawy, na szczęście smak pozostał doskonały.